26
Meritum 3 (78) 2025 Mazowiecki Kwartalnik Edukacyjny
MAREK JANUSZ PIOTROWSKI
Nie lubię oglądać filmów z badań archeologicz- nych i prac nad wydobytym materiałem w „cywili- zowanej” Europie. Naukowcy, którzy z pietyzmem podchodzą do najmniejszej kosteczki, najmarniej- szego artefaktu, wiedzą, że nawet strzępek tkaniny, próbka ziemi, fragment drewna może przynieść nowe informacje. Zakres badań specjalistycznych jest przeogromny i jest podstawą nowych teorii i obalania starych mitów. U nas czekanie na tak zwane granty ciągnie się latami i najczęściej odpo- wiedź jest negatywna. Chociaż znam naukow- ców, którzy za własne pieniądze zlecają badania metaloznawcze przedmiotów żelaznych. Na ich podstawie można zlokalizować warsztat wytwór- czy i dopasować pochodzenie różnych zabytków znalezionych na danym stanowisku 22 . Stare metody w nowej odsłonie! Praca archeologa jest żmudna i mało efektow- na. Konferencje naukowe są dla wybranej garstki specjalistów. Ciekawe odkrycia terenowe zajmują 15 sekund w telewizyjnym programie informacyj- nym. A publikacje? Przejdźmy zatem do kolejnego etapu pracy archeologa.
Ilustracja 6. Szreńsk. Dzban ze spalonej w XV wieku chaty. Źródło: zasoby własne autora
zabytku i oczywiście zlecić wykonanie specjalistycz- nych analiz. Obecnie bez pełnego pakietu badań dodatkowych żadna publikacja nie ma prawa się ukazać. Szczególnie drastyczne są kryteria punk- towe w ośrodkach uniwersyteckich. Często króciutki artykulik w wybranym periodyku obcojęzycznym przynosi więcej punktów niż solidna monografia stanowiska. Publikacje – solidne opracowania metodolo- giczne, pełne monografie stanowisk (zarys historii danego miejsca badań jest zazwyczaj przedsta- wiony w postaci krótkiej notatki), w których autor skupia się na opisie obiektów, prezentacji opisowej zabytków i tablic rysunkowych (fotografia jest mniej przydatna), są właściwie nie do czytania. Herme- tyczny język, skróty myślowe (faza D2, okres L1), zrozumiałe jedynie dla specjalistów z danej epoki, powodują, że publikacje te są swoistymi sprawozda- niami z badań, będąc jednocześnie kompendium wiedzy dla innych naukowców. Bardzo szanuję tę pracę i niejednokrotnie korzystałem z tych publi- kacji, poszukując analogii do wydatowania broni średniowiecznej lub naczyń glinianych. Publikacje bez prezentacji podstawy naukowej powstają zazwyczaj na zamówienie wydawcy lub lokalnego środowiska regionalnego czy nauko- wego. Określam je mianem literatury popularno- naukowej. Popularyzują wiedzę o archeologii, histo- rii regionu czy też państwa i są bardzo pożyteczne,
Opracowania naukowe
Archeolodzy dzielą się z grubsza na „terenowców” i „gabinetowców”. Pierwsi uwielbiają teren, zbie- rają zabytki, prowadzą badania, mniej mając czasu na pełne opracowania naukowe. Gabinetowcy rzadziej bywają w terenie, przedkładając mrów- czą pracę nad usystematyzowaniem zabytków ze swoich lub obcych badań, która to praca zajmuje im kilka, a nawet kilkanaście lat. Trzeba wykonać pełną analizę wydobytych przedmiotów, narysować je i sfotografować, pogrupować według podobień- stwa lub przeznaczenia, znaleźć analogie z innych badań (dziesiątki publikacji), określić chronologię 22 W Polsce ta metoda znana jest od końca lat pięćdziesiątych, acz- kolwiek była stosowana w sposób bardziej rzemieślniczy niż naukowy. Jej prekursorem był Jerzy Piaskowski, specjalista badań starożytnego ośrodka hutniczego w Górach Świętokrzyskich. Drugi taki ośrodek odkryto pod Warszawą w latach 70. dzięki działalności Stefana Woydy, twórcy Muzeum Hutnictwa Starożytnego w Pruszkowie. Wśród wielo- ści opracowań warto zwrócić uwagę na: J. Piaskowski, Badania me- taloznawcze przedmiotów żelaznych z wczesnośredniowiecznego grodziska w Stradowie, woj. Kielce [w:] „Sprawozdania Archeologiczne”, t. 49, 1997, s. 265-275.
Made with FlippingBook - Online Brochure Maker